KROMKA CHLEBA Z MASŁEM

Tak, kromka pysznego chleba ze świeżym pachnącym masłem. Ten zwykły, ale jakże nadzwyczajny posiłek przypomniał mi dzieciństwo.

Kiedyś wyjeżdżaliśmy na wakacje z rodzicami do gospodarstwa na północy Warmii. To nie była „agroturystyka”. Mama opowiadała, że trafiliśmy tam przypadkiem i zostaliśmy na wiele wspaniałych wakacji.

To był spory dom, z dużą werandą, podwórkiem. Wszystkiego pilnował kudłaty, duży pies Bari, który „doglądał” także dzieci. Obok były zabudowania, tam mieszkały zwierzęta. Dalej pola, las, jezioro i wspaniała łąka, po której mogliśmy, z moim młodszym bratem i dziećmi gospodarzy, biegać od rana do nocy. Byliśmy tam wszyscy szczęśliwi…

Otóż – w tym roku postanowiliśmy tam pojechać – odnaleźć ludzi, dom i może… tamten czas.

Dom jak stał tak stoi, odnowiony, wyposażony we wszystkie tzw. wygody. Są pola, jest las, jezioro, ale jakby mniejsze. Jest „nasza” duża łąka – tak samo piękna, pachnąca i sercu miła.

Jednak najważniejsze, że są ludzie! Powitaniom nie było końca. Dzieci z którymi wtedy bawiliśmy się, tak jak my, już dorośli. Rodzice pamiętali nas i miło wspominali.

Sporo tu zmienili, ale i wiele zostawili tak jak było – np. piękną kuchnię kaflową i piec do chleba, a także drewniany, duży stół w kuchni. Stoi też stara studnia. Mają podobnego psa i też nazywa się Bari. Biega i pilnuje wszystkiego jak tamten. Właściciele hodują kozy, robią pyszne sery.

Przyjechaliśmy dość wcześnie – gospodarze ugościli nas wspaniałym śniadaniem i zaprosili na kilka dni.

Prosty posiłek, ale autentyczna uczta. Smakowałam wszystkimi zmysłami. Chleb – piękny, długi bochen, (nie zdążyłam zrobić zdjęcia – szybko został zjedzony) skórka lekko brązowa, mocniej przypieczona i powyginana na brzegach, że tylko obrywać te pyszne kawałki i jeść! Zapach cudny, prawdziwy. Masło, w drewnianej misce, pachniało świeżo i kompletnie inaczej niż to kupne.

Chleb, masło, sery, szczypior i ogórki z ogródka – zapach, smak, wygląd tych potraw – zawrót głowy! Dzieciństwo stanęło przede mną i łezka popłynęła.

Powoli zapominałam o zgiełkliwej Warszawie, oderwałam się od wszelkich problemów swoich i Świata. Skupiłam się bez reszty na doznaniach i wspomnieniach.

Byłam tylko TU i TERAZ. 

Najprostsze, świeże jedzenie smakuje wspaniale. Karmi nasze ciało, zmysły, odżywia nas wtedy gdy jemy w spokoju, bez pośpiechu, bez stresu. Do tego w pięknym miejscu, wśród fajnych, dobrych ludzi.

Każdy posiłek jadłam powoli, skoncentrowana tylko na tej czynności. Zauważyłam, że wszyscy, przy starym, drewnianym stole, byli skupieni tak jak ja. Nie brakowało wspomnień, żartów…

DLACZEGO NIE MOŻE TAK BYĆ ZAWSZE I WSZĘDZIE?!

Życie to zmiany. Kontakt z Naturą ze Słońcem, z kojącą ciszą lasu, pól – to zdrowie, energia i radość.

Wtedy życie staje się takie jakie powinno być. Prawdziwe i proste jak kromka chleba z masłem.

Życzę Wam… PYSZNEGO, PRAWDZIWEGO CHLEBA Z MASŁEM – KAŻDEGO DNIA!

Może macie podobne wspomnienia, podzielcie się nimi, będzie miło. 

Do zobaczenia – tutaj na Mózgojazda! 


Trochę wspomnień…

Hej! Tu Mózgojazda, witam!

Jakoś… ostatnio zebrało mi się na wakacyjne wspomnienia. Zajrzałam do zdjęć, na których tyle słońca, kolorów lata, zieleni, inności, wolności.

Cudne wędrowanie, przez lasy i pola, góry i górki, pływanie… Teraz szary luty, jest niby-zima, idę na basen popływać, ale to nie to co piękne jezioro, we mgle poranka. Tęskno mi do wakacji. Obejrzysz? Zapraszam.

 

W głębi Puszczy…

Owieczki są już takie… fajne grubaski


To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych

Dzień Dobry, Dobry Wieczór!

Te dwa pierwsze dni listopada są dla mnie niełatwe. Pewnie masz podobnie, bo każdy z nas ma bliskich gdzieś… daleko.

Moja Mama odeszła kilka lat temu, ale zwłaszcza w te dni Mama jest tutaj jakoś bardziej niż na co dzień. Może to tylko złudzenie, a może nie tylko. Nigdy się tego nie dowiemy.

Rok temu zmarła moja przyjaciółka, ciężka choroba – to nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Ten tekst piszę późnym wieczorem, drugi dzień minął, są piękne wspomnienia, spotkania, łzy wzruszenia…

Dwa lata wstecz napisałam o mojej Mamie wspomnienie – jest T U T A J  Jest jeszcze jedno inne, pogodne, dobre   wspomnienie zajrzyj T U T A J

Zapraszam Cię do poczytania 🙂  Dziękuję.

 

 

 


Ktoś tutaj był i był…

KTOŚ TUTAJ BYŁ I BYŁ, A POTEM NAGLE ZNIKNĄŁ I UPORCZYWIE GO NIE MA…

(fragment wiersza Wisławy Szymborskiej)

 


Nocne gadanie przy lampce wina…

Czy to jest wspaniałe, czy może… męczące, zbyt trudne… Jednak nie – to jest DOBRO.

Tak to mi dzisiaj wyszło, po trudnej pracy i po powrocie do domu. Pozwól, że powiem Ci – jakby w… sekrecie – lubię naszą/moją fajną ekipę, wspólną pracę,  żarty, a po niełatwej pracy, uśmiechy pełne ulgi, powrót ze zdjęć, rozmów i piękne, kreacyjne rozmowy przy montażu materiału; często wielkie zmęczenie, lubię nasze „przegryzki” zamiast nieomal obowiązkowego eko-jedzonka. Lubię czas gdy jesteśmy i tworzymy razem i dziękuję Im za to. Kocham powroty do domu. Przepraszam, ale wiecie przecież o co chodzi 😉

Dlaczego o tym piszę? Hmm…  te Listopadowe Dni… przecież nie jesteśmy wieczni,  choć czasami tak się nam wydaje. Wybacz, ale jakoś zebrało mi się na nostalgię w tych zaduszkowych dniach. W tym roku i w 2015  – niedawno, odeszło wiele wspaniałych ludzi kultury. Żal…

Dla mnie to szczególne Dni. Jestem często u Mamy – od zawsze u Niej w  naszym domu, a teraz… na cmentarzu. Nie ma już Jej (poczytaj: KLIK TUTAJ  ) na tym świecie, ale jest ze mną na zawsze tu i teraz. Tak czuję i tak… JEST. Przypuszczam, że często tak czujemy.Wiemy przecież, że tak jest. Obojętne Kim była Osoba Zmarła, jeśli była Ci bliska – jest przy Tobie.

Lubię to jesienne Święto. Ma w sobie DOBROĆ, wspominamy przede wszystkim Ludzi i Dobro. Choć boli,  że już Ich nie ma…  Wspomina się ukochanych ludzi, a także tych których podziwialiśmy, nie znaliśmy, ale byli nam bliscy poprzez swoje życiorysy, poglądy, śpiewy, aktorstwo, pisanie, żarty, melodie… pozostaną z nami może na zawsze…

W naszej rodzinie wspomina się zmarłych nie tylko na cmentarzu, ale też  inaczej. Jesteśmy razem. Oglądamy zdjęcia, wspominamy. Słuchamy Ich ulubionej muzyki, piosenek, wspominamy Ich żarty, zwyczaje, ulubione potrawy, wina, miejsca i różne wspólne wydarzenia. To jest dobrem.

DSC09384Moja Mama kochała nas, przyrodę, zwierzęta i życie; zamęczyła ją zła  choroba. Lubiła czarny blues, jazz i wino. Była dobrą, mądrą i piękną Kobietą i Mamą.  Kochała żyć, cieszyła Ją każda chwila. Lubiła nas – już dorosłych swoich dzieciaków razem z żonami i mężami – zapraszać na kolacje, „nocne gadanie” i lampkę wina. Miała ulubione, czerwone wina wytrawne z dodatkiem szczepu Syrah.  Zwykle było świetne wino Domaine de Tholomies Syrah Granche. Francuskie, czerwone wino wytrawne. Jest intensywne,  dojrzałe i pełne dobrych… niespodzianek. Moim zdaniem warte „grzechu”. To wino łączy nas z dobrymi wspomnieniami.  Wspólne, rodzinne, cudne wieczory z Mamą  przy tym winie.

Bądźmy z NIMI WSZYSTKIMI, nie tylko w tych listopadowych dniach. Te Dni nie muszą być smutne, bo NASI ZMARLI chyba nie chcą by były smętne.  Byli przecież uśmiechniętymi i lubiącymi cieszyć się życiem ludźmi, mieli zalety i wady – tak jak my – nie byli jakimiś bezdusznymi  pomnikami – więc ich tak nie traktujmy.

Poczujmy to, pomyślmy, przypomnijmy ich sobie, wyobraźmy. Warto.

Serdeczności dla Ciebie i Twoich Bliskich 🙂

 


Witajcie po wakacjach!

Witajcie… po wakacjach!

Bociany też szykują się do odlotu...

Bociany też szykują się do odlotu…

Nie wszyscy są po – niektórzy wakacjują dalej. Było na pewno wspaniale, ale przecież w domu i w pracy jest też bardzo fajnie, przynajmniej może tak być. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak było. Kilka dni wstecz napisałam śmieszny tekścik i jeśli zrobicie wszystko na odwrót to na pewno nie zabijecie w sobie tej cudnej energii słońca, humoru i optymizmu jaką jesteście naładowani. Ten tekścik jest T U T A J – zapraszam 🙂

Na dzisiaj zaplanowałam pyszne wina na pożegnanie wakacji i powitanie domu!

Jak powitanie to… NIECH WYSTRZELI KOREK JAK Z SZAMPANA .

Proponuję wino musujące Coeli Espumoso Blanco – hiszpańskie, półwytrawne. Winko jest proste w smaku, ale miło orzeźwia, fajnie smakuje i przy tej dobrej jakości nie jest drogie – ok. 30 zł.

Po powitaniu i zaaklimatyzowaniu się we własnym domu i w pracy polecam na wyjątkowy wieczór coś też wyjątkowego. Wino Syrah Planeta. Moim zdaniem to wino smakuje znakomicie i jest warte swej ceny (ok.120zł). Planeta pochodzi z Sycylii, rocznik 2010, wytrawne i dość mocne. Pięknie mieni się w kieliszku ciemnoczerwoną barwą. Pierwszy smak to aromat przypraw – cynamon…  dalej mamy leciutkie poczucie czekolady, mięty, owoców… pyszne. Pasuje do różnych mięs, ale także do… dobrych innych pomysłów.

Pijcie miłe wina, wspominajcie wakacje, oglądajcie filmiki, zdjęcia i bawcie się pysznie! Moje, małe  wakacje dopiero będą.

 

 

 

 

 


T’ga za Jug – co to znaczy?

Macedonia ma piękną tradycję winiarską. Wiele znalezisk archeologicznych, aż z XIII wieku p.n.e. udowadniają, że uprawa winorośli, winiarstwo były  jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki tego kraju.

Kraj pełen słońca, zabytków, kolorów, pięknych winnic, winiarni i oczywiście… wina. Coraz częściej w sklepach i winiarniach w Polsce można znaleźć macedońskie wina. Jest także to które wspomnę z podróży – T’ga za jug – czyli w wolnym tłumaczeniu tęsknota za słońcem. Prawda, że śliczna nazwa dla wina i może… nie tylko. Przypuszczam, że to chyba najbardziej znana nazwa wina z Macedonii.

T’ga za Jug to naprawdę dobre wino za niewielką cenę. Czerwone, półwytrawne z regionu Tikves, szczep Vranac. To wino ma piękny, intensywny czerwony kolor – w kieliszku, pod światło mieni się wspaniale. Znajdujemy tu zapach i smak słońca… ale także są tu rodzynki, maliny, garbniki delikatne, czuje się lekko słodkawy smak.

Jesień...

Jesień…

T’ga za Jug świetnie smakuje do serów, do grillowanych warzyw,  jest także znakomite bez żadnych dodatków. To jest dobre wino i pasuje na tę naszą, piękną, słoneczną Jesień. Polecam 🙂


Dekantacja i… do poczytania

Dawno tu pisałam, ale już po wakacyjnych wojażach. Trochę szkoda, ale powroty są wspaniałe, bo do domu.  Dla mnie zawsze nowy rok zaczyna się… po wakacjach.  Nowe plany, marzenia, świeże siły i zamiary – można poczytać także Tutaj KLIK

Posegreguję zdjęcia i zaproszę Was do obejrzenia 🙂  Teraz jednak inwitacja będzie inna – mała niespodzianka. DEKANTACJA WINA. Na pewno wiele osób zna to słowo, ale może nie zawsze wiadomo o co tak dokładnie chodzi. Dekantacja – napowietrzenie,  natlenienie wina i pozbycie się ewentualnego osadu.

Wino zwykle mamy w butelkach. Bywa, że na dnie butelki zbierze się osad i wtedy wino trzeba przelać np. do karafki (najlepiej do szklanej i z szerokim dnem), aby osad pozostał na dnie butelki – czyli dekantować. To niełatwy zabieg. Trzeba to robić ostrożnie i całą zawartość – bez osadu – przelać jednym, małym strumieniem. Robi się to w kilku przypadkach:

•  Młode, białe wina, które mają zapach wolnego dwutlenku siarki. Trzeba się go pozbyć, a po dekantacji powinien ustąpić.

•  Wina czerwone i białe, które długo leżakowały – może być uchwytny zapach pleśni, a dekantacja na ogół pomaga.

•  Różne wina musujące –  gdy stężenie gazu jest zbyt duże; dekantacja zredukuje poziom dwutlenku węgla.

•  Dekantacja zawsze przydatna jest wtedy gdy wyczuwamy jakiś mniej miły zapach po otwarciu butelki wina – każdego rodzaju.

Eksperci twierdzą, że wina nie należy podawać bezpośrednio po dekantowaniu, ale pozwolić, by chwilę postało i uzyskało pełnię smaku i aromatu czyli nabrało bukietu. Wydaje się jednak, że nie dotyczy to starych win, które po dekantowaniu bywają podobno czasami… nie do wypicia.  Jakoś dotychczas nie miałam okazji picia starego wina, co najwyżej 3 do 6 lat-  ale może wszystko przede mną 🙂

W czasie wakacji rzadko pijam wino (chyba, że jestem w winnicy, albo palimy ognisko) – dużo jeżdżę autem, rowerem i łażę po wszelkich zakazanych ścieżkach więc na wino mało tu miejsca. Jednak czasami się zdarza i zwykle jest to coś fajnego. Tym razem to było białe wino, które okazało się naprawdę sympatyczne. Półwytrawne, łagodne, lekkie, pachnące świeżością, schłodzone – dobre. Węgierskie wino  z winogron, ze znakomitego szczepu TOKAJI  SARGAMUSKOTALY – skomplikowana nazwa, ale jest to dobre wino. Polecam:)

Pozdrawiam po-wakacyjnie i za kilka dni zapraszam do galerii. 🙂

 


Coś na długi weekend

Zbliża się wieczór. Jak tu pięknie...

Zbliża się wieczór. Jak tu pięknie…

Nareszcie już od jutra dłuuugi weekend, a niektórzy to długoweekendują już od piątku. Wyjazdy, ulubione miejsca, zapachy, wspomnienia… Taki dłuższy weekend to prawie jak wakacje. Co sobie przypominamy myśląc o wakacyjnych wojażach? Różne wspaniałe przeżycia, ale także kojarzą się nam zapachy, smaki, kolory, dźwięki, które wywołują miły klimat, romantyczne wspomnienia, świetny humor.

Każdy z nas zapewne nie raz dał się ponieść takiemu nastrojowi, takiej chwili. Wczoraj widziałam już konwalie. Bardzo je lubię, pachną słodko, czule, są śliczne, skromne i bardzo miłe. Kiedy je czuję, mam w oczach tamto miejsce, cudne przeżycia, kochanych ludzi, wielki, ciepły las, piękną, niezapomnianą wędrówkę.

Z konwaliami kojarzy mi się też jedno z win, które wtedy polubiłam. To białe, wytrawne wino z Francji T Domaine du Touch. Jest łagodne, delikatne, blado-żółty kolor z zielonymi przebłyskami, pochodzi z regionu Cotes de Gascogne.

Chyba każde dobre wino ma coś w sobie z podróżnika – ma duszę podróżnika. Z przemiłym pobytem w niezwykłym Wrocławiu kojarzę smak i zapach innego wina. Był gorący czerwcowy wieczór siedzieliśmy w miłej kafejce przy rynku, wygodne wiklinowe fotele, gwiazdy, trochę parno, no i to wino… Pedrera Monastrell Shiraz. Hiszpańskie, czerwone, wytrawne, z regionu Jumilla. Wtedy jedliśmy lasagne z warzywami i to wino było w sam raz. Znakomite. Wydaje mi się, że już kiedyś tu o tym winie pisałam – polecam, jest świetne. O winie I PIĘKNEJ RZEŹBIE też T U T A J

Z innym winem kojarzy mi się sympatyczne i nieoczekiwane zdarzenie. To było chyba pierwsze wino, które odważyłam się zamówić przez internet. Zwykle, gdy kupuję wino lubię mieć butelkę w ręku, poczytać, pogadać z osobą sprzedającą, na ogół jest to jakiś pan sprzedawca, ale kiedyś z dziewczyną też się świetnie rozmawiało – okazała się niezłą znawczynią win, w dodatku o podobnych upodobaniach do moich.

Ale do rzeczy… otóż wtedy spotkałam kuriera, który zdążał do mnie z zamówionym winem, po drodze wywiązała się fajna, choć krótka rozmowa – chłopak znakomicie znał się na winach. Teraz ma własny sklep… z winami i zdarza mi się tam kupować, choć rzadko, bo rozmowom o winie nie ma końca 🙂

Jakie to wino? Niby zwyczajne tzw. codzienne wino (absolutnie nie polecam picia wina codziennie!), ale ma swoją dobrą smakową wartość do… ceny – jest niedrogie, a dobre. Juramento ze słonecznej Hiszpanii, szczepy monastrell i Shiraz są gwarancją dobrej jakości. To wino ma głęboką czerwień, pięknie wygląda w kieliszku, pachnie owocami, ale delikatnie, nie jest nachalne. Pasuje do wielu potraw, serów zależnie od upodobania, można też z przyjemnością sączyć je bez niczego.

Nie zapominajcie też o polskich winach, które są naprawdę niezłe, ale ciągle niedoceniane. Pisałam o tym  T U T A J .

Może Wam też jakieś wino z czymś miłym kojarzy się… a może właśnie ten długi weekend stanie się takim niezapomnianym, miłym wspomnieniem połączonym z dobrym winem.

Napiszcie do mnie o tym, będzie mi bardzo miło. Udanego weekendu! 🙂


Aktywne wspominanie – dobre…

2012-09-04 16.40.32Co możemy zrobić z tą dziwną, Wielkanocną i śnieżną bielą za oknem? Można np.: udawać, że jest zielono, kolorowo, słonecznie… ale to dosyć trudne, bo  nawet małe zerknięcie przez okno mówi nam, aby ewentualnie wyjść i ulepić bałwana. Można sprawę trochę przespać, ale to raczej słaby pomysł. Można pojechać do cieplejszych, kolorowych miejsc na Ziemi, ale…

Mój mały pomysł to dodanie sobie energii… aktywnie wspominając. Jak? Każdy ma własny sposób na siebie, ale może spróbujesz mego – wspominając miłe, słoneczne, nieco leniwe popołudnie na wakacjach, na działce. Ciepłe, znajome otoczenie, wokół zieleń, las, śliczna cisza, fajny nastrój i… zapach grillowanych pyszności. Sięgamy po schłodzone, świetne, białe wino np. Chardonnay Linderman’s, otwieramy zimną butelkę, nalewamy do kieliszka, kto lubi może dodać małą kostkę lodu. Kielich pięknie się oszrania, patrzymy, wąchamy, przez chwilę odwlekając moment pierwszego łyku… tak, to jest to. Chardonnay ma tę moc przywoływania dobrych wspomnień i dobrej energii. Polecam 🙂