Uwaga Autostrady! Senny, Zmęczony Kierowca!

Cześć! Dzisiaj muszę się trochę pozłościć. Może mi nieco ulży… 🙂

Cytuję: „Z badań eksperymentalnych wynika, że tylko cztery godziny snu powodują osłabienie podobne temu, które odczuwa się po wypiciu sześciu piw. Jeśli ktoś nie śpi całą noc, można to przyrównać do 1,9 promila alkoholu we krwi” – Reuter’s. Agencja przytacza wyniki badania przeprowadzonego pod kierownictwem Nicholasa Moore’a ze szpitala uniwersyteckiego w Bordeaux, specjalizującego się m.in. w leczeniu zaburzeń snu. Przebadano około 700 kierowców.

Niewyspany, senny, zmęczony kierowca jest ogromnym zagrożeniem na wszystkich drogach Świata. Są to kierowcy tak samo niebezpieczni jak pijani czy pod wpływem środków odurzających. Według badań w/w szpitala w przypadku obu grup tych kierowców prawdopodobieństwo spowodowania wypadku jest co najmniej dwukrotnie wyższe niż w przypadku osób wypoczętych i trzeźwych.

To są FAKTY!  Z faktami nie ma co – jak wiadomo – dyskutować. Każdy wie ilu nietrzeźwych kierowców „łapie” policja codziennie, a szczególnie w „grillowane” weekendy. Na drogi w Polsce wracają radary, które usunięto (zakryto!), bo nie spełniały wielu różnych wymogów. Zastanawiam się czy warto inwestować w takie ilości radarów? Czy warto wydawać mnóstwo forsy na stawianie ich, łapanie pijaków za kierownicą, rowerzystów (nie tylko na wsiach) po „jednym piwku” – czy to poprawia nasze bezpieczeństwo? Na pewno nieco tak jest.  Może jednak lepiej byłoby więcej zainwestować w edukację, w ścieżki rowerowe, w naziemne i podziemne przejścia dla pieszych (z działającymi windami), w barierki oddzielające chodniki i jezdnie, a także wydać pieniądze na wielopoziomowe, nowoczesne skrzyżowania, chodniki dla pieszych i ścieżki rowerowe zwłaszcza poza terenem zabudowanym … itd. itp.

Czy w końcu uda nam się jeździć tak jak w większości krajów Unii Europejskiej?

Pytanie z ostatniego, fatalnego  doświadczenia: jak kierowca ma być wypoczęty kiedy decyduje się jechać autostradą po to, aby być szybciej i wygodniej u celu podróży, a potem traci mnóstwo czasu w gigantycznym korku przed bramkami?! Czeka godzinę i więcej, płaci drogo! Czy to na pewno jest autostrada?! Po co wydaliśmy miliardy na te autostrady skoro nie potrafimy zapewnić prawidłowego ich funkcjonowania?!

Nie rozumiem dlaczego nie można tego ucywilizować?! Jest na pewno znacznie lepiej niż było kilka, czy kilkanaście lat wstecz, ale te bramki… nie godzi się nas tak traktować. Jest znacznie gorzej niż było rok temu!

Co o tym sądzisz? Jak ci się jeździ polskimi autostradami? A może należy je nazwać „spolszczone autostrady”?

Nieco się wyzłościłam, ale… mam powód. Prze te bramki spóźniłam się na ważne spotkanie, choć wyjechałam ze sporym zapasem czasu.

 

 


Jest potrzeba, jest pasja, musi wyjść!

Witam Optymistycznych Kierowców! „Korkowo”, ale i wiosennie… 

Ostatnio straciłam nie tylko czas, ale i nieco optymizmu. Musiałam coś ciężkiego przewieźć z jednego końca Warszawy na drugi – ok. 60 km.

Gdyby nie to „ciężkie”pojechałabym autobusami i metrem, ale z ciężarem to byłoby niewykonalne. Tą samą trasą jechałam mniej więcej 1,5 roku temu i przejechałam przez ok. 45 minut. Tym razem jechałam dwie godziny i 10 minut! Istne szaleństwo! Nie były to godziny szczytu.

Na wesoło…

Jest potrzeba, jest pasja, musi wyjść! Tak warto myśleć, mówić i działać zawsze. Każdy to wie, nie odkrywam nieznanego. Dlaczego wobec tego ciągle jeździmy w tych koszmarnych korkach?!

Warszawa i inne nasze (i te nie u nas też) wielkie miasta są zakorkowane, zatrute, zahałasowane, zamęczone i pewnie jeszcze wiele innych „za” – przez nieustanne, paskudy czyli – korki.

Ponoć będą u nas już tuż, tuż… elektryczne auta (sporo już jeździ na Świecie, ale na to potrzebna energia!), są już hybrydy, zsynchronizowane światła, zielone linie,  monitoring na prawie wszystkich ulicach, drony, wiele nowoczesnych ulic, itp. Umiejętności większości kierowców są też nieco lepsze, co nie idzie w parze z kulturą, ale to inna, b. ważna sprawa. Pomimo wszystko korki były, są i niestety będą chyba jeszcze dłuuugo. Co na to inżynierowie od komunikacji, dróg, informatycy, programiści, futuryści czyli ci co widzą przyszłość za np. 20, 30 lat…

KOK jest dla Kierowców Optymistycznych, ale oczywiście nie na huurrra! i pomimo wszystko. Zdrowy rozsądek na drogach – to bardzo na czasie i niezbędny wymiar umysłu KAŻDEGO KIEROWCY. Dlatego na drodze trzeba być cały czas czujnymi, uważnymi, dobrymi. Jesteś taki?taka? to wspaniale, ale chyba nie zawsze i nie wszyscy tacy jesteśmy. Jest  zielone światło i… nikt nie rusza! Na co czeka ten/ta pierwszy? Gapi się w komórkę, coś pisze, gada, czegoś szuka… a nawet widuję prawie codziennie rano pana, który goli się w aucie na kolejnych światłach i panią, która nakłada makijaż! Ludzie! Nie! Tak naprawdę nie wolno. Za kierownicą jesteśmy przygotowani tylko do uważnej jazdy. Przecież to wiemy, ale cóż… mamy słabości.

Są różne pomysły, aby było szybciej, lepiej, zdrowiej i poza korkami np. tutaj:

T U T A J  K L I K , także  T U T A J

Warto korzystać z dobrych pomysłów. Masz jakieś fajne pomysły jak omijać korki, albo jak rozwiązywać te problemy w miastach – PISZ, komentuj, bo   Jest potrzeba, jest pasja, musi wyjść!

Pozdrawiam Cię miło 🙂


Czy są bezmyślni kierowcy?

Tiry na drogach są... straszne dla osobówek.

Tiry na drogach są… straszne dla osobówek.

Czy są bezmyślni kierowcy? Niestety zdarza się, bo przecież czasami bywamy bezmyślni niezależnie od tego co w danej chwili robimy.

Każdy z nas kierowców, obu płci, w każdym wieku, obojętne jakiej urody, doświadczenia za kierownicą, obojętne jakiego auta/pojazdu – każdy! wsiadając do auta doskonale wie, że jedną nogą jest na cmentarzu, a drugą u prokuratora. Wobec tego pomawianie nas o bezmyślność to słabo uzasadniona opinia. Nie jesteśmy ani bardziej bezmyślni, ani źli, ani głupsi od kierowców w innych krajach. Jedno jest pewne – nie jesteśmy prawidłowo, mądrze i nowocześnie szkoleni.

Statystyki mówią wiele o polskich kierowcach, jednak nie do końca te dane są obiektywne. Statystyka jak to statystyka – uogólnia, wyciąga średnią i… w majestacie prawa te informacje idą w świat. Niewątpliwie są to ważne i potrzebne dane, ale… fakt, że stół ma cztery nogi i pies też – nie znaczy, że jest psem.

             Pytanie zasadnicze – kiedy zaczniemy badać, mierzyć, obliczać i analizować wszelkie efekty głupoty i bezmyślności decydentów, tych którzy mają choćby najmniejszy wpływ na bezpieczeństwo na naszych drogach? Kiedy decyzje i działania tych osób – imiennie – zostaną podane do wiadomości publicznej i odpowiednio ocenione?
Niby od lat planujemy, marzymy o zmniejszeniu ilości wypadków, rannych, aby mniej ludzi ginęło. W Szwecji do spraw bezpieczeństwa na drogach jest zupełnie inne podejście, tam ginie pięć osób rocznie, a u nas blisko cztery tysiące. W tych potwornych statystykach jesteśmy na szarym końcu UE. Dlaczego nie szanujemy ludzi? Przecież urzędnicy i ich rodziny też bywają pieszymi, kierowcami, jeżdżą rowerami, motocyklami, widzą co się dzieje na polskich drogach. Jakoś ich to… nie obchodzi?!

Moim zdaniem brakuje u nas całościowego zarządzania bezpieczeństwem ruchu drogowego. W końcu musi u nas powstać system, który będzie uwzględniał wszystkie elementy i poziomy bezpieczeństwa na drogach. Na odpowiedzialnych stanowiskach muszą być zatrudnieni ludzie, którzy nie będą zmieniać się co cztery lata kiedy zmienia się władza. Fachowcy, specjaliści w tej dziedzinie to często pasjonaci bezpieczeństwa ruchu drogowego (brd). Ci ludzie muszą mieć zagwarantowane, prawo decydowania w zakresie swoich kompetencji, muszą mieć pewność że nikt ich nie zwolni, bo do władzy doszła inna partia, albo jakiś urzędnik zechce zatrudnić kolegę/szwagra, który nie ma pojęcia o brd za to jest lojalny wobec rządzących. Ci specjaliści muszą mieć prawo narzucenia swojej fachowej wiedzy urzędnikom, którzy powinni im zaufać – bo to są zawodowcy, praktycy i wiedzą co robią.

W krajach skandynawskich (ciągle niedościgniony wzór), w Niemczech znaleźli sposób – to działa! Tam wszystko co dotyczy dróg jest w całości systemem zintegrowanym, spójnym, porządnie, fachowo zarządzanym. Składa się na to wiele instytucji, ludzi, działań, które stanowią ogromną, sprawną maszynerię, mają dokładnie określone cele i metody działania – to jest SYSTEM i doskonale wiadomo kto i za co

Może tak jest bezpieczniej, ale dla kogo?

odpowiada. W Polsce tak naprawdę nie wiadomo jak to działa, kto jest tu bossem. Jakie instytucje, firmy i ludzie są odpowiedzialni za wszelkie działania w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego? Kto tym wszystkim kieruje, decyduje i naprawdę wie i rozumie co się dzieje na polskich drogach? Na pewno nie jest to żadne ministerstwo.
Ten tekst powstaje pod wpływem uzasadnionych emocji i obaw, bo zbliża się wiosna, lato, będą kolejne ciepłe dni, weekendy i znowu usłyszmy o nowych tragediach, pijanych kierowcach, których policji udało się złapać, o młodych motocyklistach pędzących na zatracenie, pieszych i rowerzystach, którym często wydaje się, że wolno im wszystko.

          Na pewno  wielu  nieszczęść można byłoby uniknąć gdyby nasze drogi były… logiczne, przyjazne ludziom, dobrze oznakowane, prawidłowo zarządzane i po prostu zadbane, bo nowe autostrady to naprawdę nie wszystko.


Podglądamy kamerkami?

centercropNiestety tak, bo takie mamy czasy. Mnóstwo samochodów na naszych – i nie tylko – drogach – korki, stłuczki, wypadki. Zdarza się, że musimy komuś udowodnić winę, przekonać o tym policjanta, a bywa że i sąd. Taki nagrany dokument jest uznawany za wiarygodny, musi mieć jednak datę i godzinę nagrania, a nagranie musi być dobrej jakości, czytelne.

Bywa też, że nasza kamerka czyli videorejestrator pomoże nam wybronić się z niesłusznego mandatu, a także udowodnić winnemu stłuczki, który absolutnie nie ma zamiaru przyznać się do winy. Zapraszam do poczytania TUTAJ  opisałam własny przypadek, gdyby nie kamerka taksówkarz uważałby, że to moja wina. Tak więc kamerka za szybą auta osobowego to widok coraz częstszy i bywa potrzebny.

Wybór kamerki niekoniecznie jest prosty, można kupić przeróżne rodzaje o wielu możliwościach i różnych cenach. Kierowcy z KOK czyli z naszego Klubu Optymistycznych Kierowców będą szukać kamerek nie tylko po to, aby nagrać filmik i puścić go w internecie, ale zechcą mieć urządzenie, które ich obroni np. przed kłamstwem innych.

Oczywiście najważniejsza jest jakość zapisanego obrazu. Niewiele jest kamerek, które poradzą sobie z zapisem obrazu o zmroku. Jeśli jeździsz często o tej porze warto zainwestować w kamerkę, która podoła i dobrze zapisze ewentualne zdarzenia.

Jeśli chcemy mieć kamerkę z HD czy Full HD to warto wcześniej poszukać filmików i sprawdzić którą kamerą były robione. Niestety – moim zdaniem – jest to konieczne, bo producenci często przechwalają się. Opłaca się też wybrać kamerki z GPS – to też jest przydatna umiejętność urządzenia. Na nagraniu widać wtedy trasę i prędkość pojazdu. Warto też wybrać videorejestrator z polskim menu.

Ważna też jest łatwość obsługi i możliwość zabezpieczenia filmiku przed tzw. nadpisaniem. Niektóre kamerki nagrywają na bieżąco kasując stare nagrania. Są też urządzenia, które automatycznie zabezpieczają filmik w razie stłuczki czy wypadku.

Oczywiste jest, że karta pamięci musi być co najmniej 16 GB. Zasilanie – ważna sprawa. Lepiej kupić kamerkę z własnym akumulatorkiem, który można podładować z gniazdka zapalniczki. Zasilanie z zapalniczki – też można – ale nie zawsze sprawdza się.

Co jeszcze – moim zdaniem – jest ważne przy wyborze kamerki do Twego auta? Niebagatelny jest sposób mocowania. Chyba najlepsze jest mocowanie do szyby za pomocą przyssawki, bo przyklejanej nie można wziąć ze sobą (ukradnie ktoś i przy okazji zbije szybę!), ani np. przenieść do innego auta.

Jasne, że tematu tutaj nie wyczerpałam. Zakup kamerki jest na lata. Warto przejrzeć co kto oferuje i zastanowić się na czym nam zależy. Zależy nam przede wszystkim na bezpieczeństwie za kierownicą. Zamontowana w aucie kamera może stać się dla nas ważnym dowodem w wielu trudnych sytuacjach na drodze. Kamera w aucie prawie jak „adwokat”.

Zmienię temat, bo przecież dzisiaj ostatki! Zapraszam do poczytania – tekst napisałam… kiedyś. KLIK TUTAJ   Jest tu o pysznym winie i nie tylko… zapraszam i życzę Ci MIŁEGO WIECZORU!


To jest KOK – Klub Optymistycznych Kierowców

Motyl to ma frajdę, leci gdzie chce, my kierowcy aut musimy mieć drogi

To może być znak KOK. Motyl to ma frajdę, leci gdzie chce, my kierowcy aut musimy mieć drogi.

KOK = KLUB OPTYMISTYCZNYCH  KIEROWCÓW.

Wstępujcie do KOK, KOMENTUJCIE, DYSKUTUJCIE – nie ma za to żadnych legitymacji, nagród, ani nagan – wszystko jest dobrowolne i za darmo! Liczę na Waszą aktywność! Jesteśmy różni, każdy z nas jest inny, ale prawo o ruchu drogowym obowiązuje nas wszystkich.

Po co nam kierowcom taki KLUB? Choćby po to, aby się wygadać, podyskutować, znaleźć innych kierowców. Napisać co nas kierowców uwiera, dokucza, jak nam się żyje za kierownicą, jak jeździmy, dokąd, co lubimy, a czego nie znosimy. Opisujmy nasze dobre i złe doświadczenia, piszmy to co… chcemy byle o brd 🙂 OPTYMISTYCZNIE.

Do utworzenia tego Klubu zainspirował mnie ktoś znajomy z Facebooka, a zmobilizowały ostatnie zdarzenia polityczno – samochodowe, choć nie tylko. Zrobiło się naprawdę sporo zła. To wszystko zapewnia nam głównie dzisiejsza władza, ale nie jest tu wyjątkiem – chyba poprzednio też bywało różnie, ale jednak nie AŻ ! tak źle.

Interesuję się bezpieczeństwem ruchu drogowego (brd) – kiedyś  zawodowo (autorski, cykliczny program telewizyjny dot. bezpieczeństwa na drogach), teraz bardziej prywatnie – choć nie tylko, co nie znaczy, że mniej. Kocham jeździć, mam swoje auto (Honda – już czwarta, niestety zawsze kupowałam używaną, ale dobrze trafiałam i wybierałam :-)), zaliczyłam świetną szkołę bezpiecznej jazdy, jak dotąd nie mam żadnego mandatu, wypadku, ani żadnej stłuczki – ale pewnie… wszystko przede mną.

Na moim blogu „Mózgojazda” jest sporo wpisów o tematyce typu „Moto-brd„. Jakiś czas temu pisałam np. ten tekst KLIK TUTAJ, a TUTAJ jeszcze nieco wcześniej też o brd. Ten tekst  TUTAJ jest o szaleńcach na naszych drogach i o tym jak sobie pewien kraj w UE z tym radzi. Ten wpis T u t a j jest o nas kierowcach i o… zimie, a T U T A J  o radarach, które nas oślepiają, i wiele innych tekstów o tematyce brd.

Piękny MOTYL może być naszym optymistycznym znakiem rozpoznawczym.

ZAPRASZAM DO KOK, do CZYTANIA, PISANIA, KOMENTOWANIA,  ZAGLĄDANIA I DZIELENIA SIĘ.

KIEROWCY WSZYSCY – ŁĄCZMY SIĘ! OPTYMISTYCZNIE 🙂 

 


Kierowco, pokochaj zimę, bo… nie masz wyjścia

dsc08062No i „wyrosła” nam Zima. Dzisiaj rano trzeba było odgarniać kilogramy śniegu z aut. Napadało chyba ze 20 cm. Niezły rozruch jak na poranek 😉 Udało mi się wyjechać, ale na warszawskich drogach było, mówiąc delikatnie… różnie. Gdyby nie to, że musiałam mieć do dyspozycji samochód  w ciągu dnia to pojechałabym autobusem i metrem, ale…

To pierwszy w tym sezonie taki śnieżny dzień i natychmiast zaczęłam  stosować wszelkie zalecenia z kursu doskonalenia jazdy. Po pierwsze w takich warunkach NOGA Z GAZU I ZACHOWAJ ODLEGŁOŚĆ OD AUTA PRZEZ TOBĄ! Wspomnę też tu o innych ważnościach, bo może jednak komuś się przyda. Co prawda o wielu sprawach już nieco wcześniej należałoby pomyśleć, jeśli ktoś jeszcze nie pomyślał to… zachęcam do działania.

  1. Opony, opony i jeszcze raz OPONY! Mam już zimowe. To jedyna rzecz w naszym samochodzie, która ma styczność z nawierzchnią.  Na zimę koniecznie zimowe, oczywiście dobre, czyli z odpowiednim bieżnikiem, wg polskich przepisów bieżnik nie może być mniejszy niż 1,6mm. Natomiast  opony zimowe, dla bezpieczeństwa, powinny mieć bieżnik nie mniej niż 4 mm – warto to sprawdzić, aby nie być zaskoczonym w razie choćby małego poślizgu.
  2. Akumulator. Trzeba sprawdzić, jeśli jest słaby koniecznie kupić nowy, bo można mieć niemiłą niespodziankę…
  3. Wszystkie światła, żarówki, wycieraczki muszą działać bez zarzutu i być czyste.
  4. Tzw. płyny eksploatacyjne w samochodzie. Bardzo ważne! To są, o czym każdy kierowca wie, ale napiszę:  olej, płyn hamulcowy, płyn chłodniczy i płyn do spryskiwaczy. Olej powinniśmy wymieniać (zależnie od instrukcji obsługi auta) średnio co 15-20 tysięcy kilometrów,  płyn hamulcowy co 2 lata. Płyn chłodniczy nie rzadziej niż co 5 lat. Płyn do spryskiwaczy musi już być zimowy – jest zawsze niezbędny, a przy jesienno-zimowej pogodzie szczególnie.

Inne ważne rady instruktorów doskonalenia jazdy.

  1. Wygodnie, czyli prawidłowo usiądź za kierownicą. Nie rozsiadaj się na półleżąco, bo to nie daje żadnego komfortu (fotel w aucie to nie łóżko), wygląda fatalnie, ale przede wszystkim stwarza niebezpieczeństwo. Trzeba tak ustawić fotel, aby obie łopatki kierowcy nie odrywały się od oparcia podczas sięgnięcia ręką (nadgarstkiem) do szczytu kierownicy. Wtedy jest OK. Nogi muszą wygodnie i bez wysiłku sięgać pedałów.
  2. Na czas jazdy zostaw w spokoju telefon, tablet… świat się nie zawali jeśli akurat nie napiszesz/odbierzesz sms’a od chłopaka/dziewczyny, albo jakiegoś ponaglenia od szefów. Musisz skoncentrować się tylko na prowadzeniu auta, a te nasze gadżety dekoncentrują nas i to bardzo. Z tego powodu jest coraz więcej strasznych wypadków na drogach. Dlaczego to robią?! – TUTAJ
  3. Kierownicę należy trzymać obiema rękami. Nonszalancka jazda z jedną ręką na kierownicy to głupota, która może kosztować Czyjeś/Twoje życie. Palenie papierosów, picie np. kawy to durnota. Poczytaj też T U T A J
  4. Masz już nareszcie w kieszeni prawo jazdy, ale codzienna jazda to zupełnie co innego niż jazdy na kursie. Na drodze jest bez przerwy ruch, w każdej sekundzie coś się zmienia, musisz być na wszystko przygotowany i odpowiedzialnie reagować. Warto zajrzeć TUTAJ
  5. Każdy kierowca, także bardziej doświadczony, powinien  doskonalić swoje umiejętności. Nawet jednodniowe szkolenie w szkole doskonalenia jazdy daje wiele. Będziesz czuć się nieco pewniej i bezpieczniej na drodze. Warto zainwestować w swoje i innych bezpieczeństwo. Takie dodatkowe szkolenie jest super! Wiem co mówię, bo przeszłam trzydniowe szkolenie, wyzbyłam się pewnych złych nawyków, poczułam się sprawniejszą i lepszą kierowcą.

DOBREJ DROGI I UŚMIECHU ŻYCZĘ 😉


UWAGA! Mrówek nie polecam!

Ach… wakacje już blisko, a weekendowe wyjazdy cieszą nas już od co najmniej miesiąca. Super, ale…

UWAGA! Spanie za kierownicą surowo zabronione! Niestety to się zdarza i – wiadomo – może skończyć się tragicznie. Kierowcy mają na to różne swoje sposoby. Każdy preferuje własne wypróbowane, jedyne i zwykle nie chcemy słuchać jak to inni robią. Może jednak warto dowiedzieć się jak inni dają sobie radę z ciężkimi powiekami w czasie długiej (i nie tylko) jazdy.

Sposobów jest nieomal tyle ilu kierowców choć nie wszystkie są godne polecenia. Bywają dość niesamowite np. wysiąść z auta, poszukać mrowiska i usiąść  na nim na chwilkę. Nie polecam, bo szkoda… mrówek.

Znalazłam fajny filmik, który jest właśnie o tym – jak nie przysnąć za kierownicą. Sposoby… ach!  jakie sposoby!     F I L M


My – wiecznie płacący…

Ja też się nie zgadzam!

A ja nie zgadzam się!

No pewnie! A dlaczego nie? Przecież wszyscy świetnie zarabiamy, bogacze z nas! Utrzymujemy tabuny urzędników, a ci nudzą się chyba w pracy i muszą wymyślać kolejne „cuda”.

Okazuje się, że ktoś w ministerstwie zdrowia postanowił wrócić do tzw. „podatku Religi”.  Wspaniałego lekarza kardiochirurga prof. Zbigniewa Religę pamiętamy jako niezwykłego człowieka, który pierwszy dokonał przeszczepu serca w Polsce (1985 rok). Niestety jako minister zdrowia w rządzie PiS chyba nie pozostawił po sobie nic wspaniałego, co zapamiętalibyśmy jako dobro wspólne.

Płacimy OC czyli tzw,  ubezpieczenie obowiązkowe. Pieniądze na ten nowy podatek byłyby odprowadzane od składek OC i przeznaczone na leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych. Każdy kierowca musiałby taki podatek płacić, bez względu na to czy w ogóle kiedykolwiek ulegnie wypadkowi czy spowoduje wypadek, czy jest ofiarą tragedii czy nie. Nieważne kto jest sprawcą zła – płacić będziemy wszyscy.

   Czy to jest sprawiedliwe? Jest w tym jakaś ukryta myśl, ale dziwnie trudno ją uchwycić, chyba że… :). Z jakiś powodów kiedyś z tego zrezygnowano, a teraz ten sam rząd szuka pieniędzy gdzie popadnie. Padło na kierowców.  Przecież wszyscy płacimy OC, bardzo dużo kierowców płaci AC (Auto Casco – ubezpieczenie dobrowolne), płacimy też dobrowolnie NW (ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków). Czy to jest mało? Przecież jeśli taki podatek wejdzie w życie to firmy ubezpieczeniowe natychmiast podwyższą składki!

Jeszcze raz pytam: CZY TO JEST SPRAWIEDLIWE?

Kogo pytam? Wszystkich kto o tym już wie, wszystkich kto to przeczyta i siebie też. Moja odpowiedź brzmi: nie, to nie jest sprawiedliwe. Dlaczego? Ponieważ składki na ubezpieczenie OC i inne (w stosunku do naszych zarobków, emerytur, rent) też są już bardzo wysokie, podatki na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne, od wypadków, dochodu itp. płacimy też wszyscy i to niemało! Co się z tymi pieniędzmi dzieje, że trzeba obciążać nas kolejnym podatkiem? Przecież za tzw. 500 plus też będziemy płacić wszyscy i to już nieomal za chwilę! Dlatego – NIE, to nie jest mądry pomysł.

 


Nowy, dobry sposób na…

Ten sposób kontroli na drogach może być właściwy i dobrze się sprawdzić. Poważnie! Nie zbiera mandatów, ale zmusza kierowców do uważności, umiejętności przewidywania, jazdy z wyznaczoną prędkością, bycia inteligentniejszym/inteligentniejszą niż jakaś, też inteligentna, „maszyna”.

O co chodzi? Wiemy, że tzw. inteligentna sygnalizacja świetlna jest już na naszych drogach od wielu lat; jeśli jest przemyślana i mądrze ustawiona dobrze spełnia swoją rolę.

Ta nowa sygnalizacja to jakby bezosobowa „straż bezpieczeństwa”. Okazuje się niezwykle skuteczna. Wyobraźmy sobie…  późny wieczór, noc jedziemy przez puste ulice miasta. Nie ma prawie nikogo przed nami, ani za nami… no to na gaz!

Prędkość tutaj dozwolona to 50-60km/h. Pędzimy 80-100, zbliżamy się do pustego skrzyżowania i… nagle zapala się czerwone światło. Pisk hamulców, musimy stanąć. Ta sytuacja to ważna informacja. Kierowca jechał za szybko. Taka sygnalizacja rejestruje  pojazdy, które jadą niezgodnie z przepisami, włącza nagle czerwone światło i zmusza do zatrzymania. Jasne, lepiej żeby nie było ślisko, np. po deszczu, aby były dobre opony i hamulce – ale to – poza śliskością jezdni – to już standard. Mamy coraz lepsze auta i… dbamy o nie i swoje bezpieczeństwo. Jednak najprościej to… jechać tak jak należy.

Mało tego jest, ale w niektórych miastach działa już sygnalizacja typu „all red”. W niebezpiecznych miejscach, w pobliżu szkół, przedszkoli, na skrzyżowaniach cały czas świeci się światło czerwone.  Kiedy zbliżamy się do nich z dozwoloną prędkością i sytuacja na to zezwala, automatycznie zapala się zielone światło. Jedziemy dalej.

Może... kominiarz na szczęście na każdej drodze

Może… kominiarz na szczęście na każdej drodze

Obie te inteligentne sygnalizacje świetlne są naprawdę dobre, sprawdzają się w wielu miejscach. Ważne jest to, że takie urządzenia wychwytują „piratów drogowych”, ale nie wystawiają im mandatów – za to pięknie dyscyplinują. Prawda?

Nie jestem przesądna, ale ten Kominiarz był miły,  przystojny i pozwolił się sfotografować. Fajny?

Dzisiaj jest 1. kwietnia, ale ten tekst to nie jest Prima Aprilis, ale na serio. Poza tym… jest coraz cieplej, zaczyna przybywać rowerzystów, a także kierowców aut, którzy odstawili je na zimę – UWAŻAJMY!

Jesienią opisałam moje przypadki na rowerze, zapraszam do poczytania i… pozytywnego myślenia  –

Na rowerach przetrwają tylko nieśmiertelni?

Jeszcze coś do poczytania – na po świętach, może się przyda, przecież jest WEEKEND!   TUTAJ


Kolejne „strachy” na kandydatów na kierowców

Wszystkim kierowcom życzę takich pięknych i pustych dróg 🙂

Kolejne strachy na kierowców. Od stycznia 2016 roku wejdą w życie nowe przepisy dotyczące kursów na prawo jazdy. Nad tymi zmianami debatowano już od kilku lat i oto już prawie są – Dz.U. 2011 nr 30 poz. 151.

Krótko w punktach wymienię niektóre, te chyba najważniejsze, zmiany. W zasadzie kurs będzie wyglądał podobnie jak teraz, ale… zmieni się przede wszystkim to co czeka „świeżych” kierowców po kursie.

  1. Znowu będzie „zielony listek” , czy może raczej „zielony liść”. Tak – zielony listek na białym tle ma pojawić się obowiązkowo na tylnej i przedniej szybie. Będzie to znak dla innych użytkowników dróg, że kierowca jest zielony jak ten listek, czyli jest początkującym kierowcą na tzw. okresie próbnym.
  2. Okres próbny to nie byle co. Dotyczyć będzie wszystkich kierowców, którzy pierwszy raz zdobyli prawo jazdy kategorii B. Obowiązywać będzie przez dwa lata. W tym czasie młodego/nowego kierowcę będą obowiązywać inne, niż pozostałych kierowców, ograniczenia prędkości.
  3. W dzienniku ustaw jest napisane: ” W okresie próbnym, przed upływem 8 miesięcy, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy, kierującemu pojazdem zabrania się: przekraczania prędkości 50 km/h na obszarze zabudowanym, 80 km/h poza obszarem zabudowanym oraz 100 km/h na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej”. Dość radykalnie, ale może będzie mniej tragicznych zdarzeń na polskich drogach.
  4. Dalej – bardzo ważne – przez pierwsze osiem miesięcy kierowca nie będzie mógł prowadzić pojazdu bez „zielonego listka”. Nie będzie też mógł pracować jako kierowca. Jeśli taki nowy/młody kierowca popełni dwa wykroczenia przez pierwsze dwa lata wówczas okres próbny będzie wydłużony o kolejne 24 miesiące. Też wydaje się to bardzo surowe, może tu należałoby rozróżnić te wykroczenia – bo są różnej wagi mandatowej i punktowej.
  5. Baza pytań dla kandydatów na kierowców ma być w internecie opublikowana na stronach ministerstwa infrastruktury.

  CO PO KURSIE DLA NOWYCH KIEROWCÓW

  1. Począwszy od czwartego miesiąca – od dnia otrzymania prawa jazdy – do ósmego miesiąca nowy kierowca będzie zobowiązany pójść na kurs dodatkowy w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, chodzi tu o zagrożenia w ruchu drogowym. Takie kursy będą organizowane przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego (WORD). Ten kurs ma trwać 2 godziny.
  2. Drugi kurs – ten ma trwać tylko godzinę – i będą to zajęcia praktyczne m.in. np. poślizgi. Ten kurs będzie się odbywać w Ośrodkach Doskonalenia Techniki Jazdy.

Kursy trzeba odbyć, bo jeśli – przed upływem ósmego miesiąca od dnia otrzymania prawa jazdy –  kierowca nie przedstawi w starostwie zaświadczenia o odbyciu tych szkoleń, uprawnienia do prowadzenia pojazdów zostaną mu cofnięte.

Niewątpliwe wielki napór kandydatów na WORDy w tym roku będzie wielki. Każdy kto planuje zdobyć prawo jazdy w tym roku musi się pośpieszyć. Zdanie egzaminu nie decyduje – decyduje tylko data wydania prawa jazdy.

Kolejna ważna sprawa – terminy! Chyba nie powinno być tak, że z powodu przekroczenia terminu kierowca może stracić prawo jazdy. I co? trzeba wtedy iść, płacić za nowy kurs i wszystko od początku? Może powinny być np. dwa dodatkowe, terminy np. po roku. Wtedy byłoby jakoś normalniej. Można też pomyśleć o tymczasowym zawieszeniu prawa jazdy – określić termin np. na trzy miesiące – do czasu odbycia tych kursów.

Sami zdecydujcie co o tych przepisach sądzicie. Moim zdaniem są trochę zbyt restrykcyjne i chyba jednak nie do końca przemyślane. Choć przecież nie takie egzaminy się zdawało – prawda…

Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest bardzo dużo wypadków drogowych – przodujemy w Europie – edukacja jest tu najważniejsza. Problem tylko czy jesteśmy organizacyjnie przygotowani na te wszystkie zmiany. Zwłaszcza ten drugi kurs – praktyczny – nie mamy przecież tak wielu ośrodków, które mogłyby nauczyć kierowców bezpieczniej i lepiej jeździć. Takie ośrodki muszą mieć odpowiednie wyposażenie, powierzchnię, plac dobrze przystosowany, gdzie można czuć się bezpiecznie ucząc się różnych manewrów. Ustawodawca chyba jednak nie pomyślał, że takie ośrodki to już powinny istnieć i być sprawdzone pod każdym względem. Czy już są w dostatecznej ilości w całej Polsce? Poza tym czego można nauczyć się tylko przez jedną godzinę?

Wszystkim kandydatom na kierowców i kierowcom życzę… spokoju i powodzenia!